Zachodni producenci samochodów powoli wychodzą poza stuletnią technologię spalania wewnętrznego w samochodach. Ale w którą stronę idzie obecnie przemysł motoryzacyjny? Czy na pewno jest to droga w stronę elektryfikacji?

Czy napęd elektryczny to przyszłość motoryzacji?

Jednym z powodów jest to, że nie ma przytłaczającego popytu na całkowicie elektryczne pojazdy (EV). Trudno też zrezygnować z bardzo lukratywnych marż na pickupach spalinowych i samochodach typu SUV – zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. A potem pojawia się zagmatwana mieszanka niespójnych na całym świecie przepisów i zachęt, które utrudniają producentom samochodów planowanie z wyprzedzeniem. Do tego dochodzą plany, normy i obostrzenia ze strony Komisji Europejskiej co zmusza producentów do lawirowania pomiędzy różnymi interpretacjami, rygorami i zasadami.

Jedno jest jasne: przejście na pojazdy elektryczne jest nieuniknione, a najlepszą rzeczą, jaka może przydarzyć się branży, jest dokładnie to, co zaczyna się dziać – rządy zaczynają ustalać rozkłady jazdy, terminy, w stosunku do których firmy samochodowe mogą planować płynne przejście na świat EV. Chociaż wątpliwe jest, że wielu producentów samochodów chętnie się z tym zgodzi, powinni podziękować sędziom sądu najwyższego w Niemczech, którzy w 2018 roku orzekli, że niemieckie miasta mogą legalnie zakazać samochodów i ciężarówek z silnikami wysokoprężnymi – mimo że zakaz ten może dotyczyć nawet połowy pojazdów w Niemczech .

Producenci powinny również przyjąć z zadowoleniem zakazy sprzedaży samochodów spalinowych wprowadzone przez Francję, Wielką Brytanię, Indie, Norwegię i Holandię – przy czym najwcześniejszy z tych zakazów wejdzie w życie dopiero w 2025 r. Kilka światowych miast, takich jak Meksyk i Paryż, zakazały wjazdu w ich administracyjne granice samochodom z silnikami wysokoprężnymi lub spalinami w ciągu najbliższych kilku lat lub zaproponowały zakazy mocno restrykcyjnie podchodząc do tego zagadnienia.

Co więcej, w grudniu 2020 roku Komisja Europejska określiła plan #GreenDeal, którego efektem jest choćby spadek emisji CO2 przez unijny transport o 90% do 2050 względem roku 1990. Unia Europejska chce również aby po jej drogach do 2030 roku jeździło już 30 milionów aut elektrycznych, a producenci pojazdów ciężarowych już zapowiedzieli, że od 2040 roku produkować będą tylko pojazdy elektryczne. Na kanwie tych zmian wielu producentów ogłasza kolejne strategie rozwojowe, których finalny efekt jest ten sam – produkcja wyłącznie pojazdów zasilanych energia elektryczną lub hybryd typu plug-in. Motoryzacja nieuchronnie zmierza w stronę dominacji nowych form paliwa.

Prognoza elektryfikacji motoryzacji do 2040 roku.

produkcja samochodu, prace rozwojowe i inzynieria przemysłowa
R&D w motoryzacji koncentrują się na autonomizacji jazdy, ekologii i rozwoju nowych form napędowych oraz rozbudowie struktur w sferze „connected cars”.

Prognoza do 2040 roku.

I chociaż żadna data nie została ustalona, ​​Chiny – największy rynek motoryzacyjny na świecie – ostrzegły swoich producentów samochodów, że zbliża się zakaz stosowania układów scalonych. Wobec przepisów jakie ostatnio obowiązują: do 2040 r., jeśli nie wcześniej, większość sprzedaży nowych samochodów poza Stanami Zjednoczonymi będzie prawdopodobnie związana z pojazdami elektrycznymi – mimo że obecnie zachodnie koncerny samochodowe mają do zaoferowania tylko kilka modeli.

Choć z pozoru zakazy wydają się surowe, dają branży możliwość zaplanowania przejścia na pojazdy stricte elektryczne. W związku z zakazami na największych rynkach dopiero w 2030 r., a na niektórych dopiero w 2040 r., producenci samochodów otrzymali bardzo potrzebny czas na przestawienie swoich obecnych budżetów na badania i rozwój na pojazdy elektryczne, przezbrojenie swoich zakładów produkcyjnych na pojazdy elektryczne i wprowadzenie większej liczby modeli EV do swojej oferty. Pamiętajmy, że w motoryzacji nowe generacji modeli powstają średnio co 3-4 lata, a dekada to już zupełna przepaść technologiczna. Dlatego też cenzus czasowy do 2030/2040 roku nie jest nad wymiar ambitnym celem – technologia pojazdów BEV jest przecież udoskonalana na bardzo szeroka skalę od dekady.

 W odpowiedzi na wprowadzane regulacje i cenzusy czasowe kilka europejskich firm motoryzacyjnych – w tym Mercedes Benz, Jaguar Land Rover i Volvo – zobowiązało się już przez następne cztery lata przejść na całkowicie elektryczny tryb wytwórstwa, a japoński producent samochodów Toyota wypuścił silniki wysokoprężne, które również zwolnią zasoby na pojazdy elektryczne.

Jedynym krajem, który wydaje się podróżować w przeciwnym kierunku, są Stany Zjednoczone, chociaż Niemcy w ostatnich tygodniach zaczęły wycofywać się z prawdopodobieństwa wprowadzenia zakazów dla oleju napędowego lub spalin. Polityka rządu USA była mieszana w ciągu ostatniego roku: podczas gdy federalny zwrot podatku nadal obowiązuje dla samochodów elektrycznych, ostatnie przepisy podatkowe ograniczyły go do pierwszych 200 000 samochodów elektrycznych typu plug-in sprzedawanych przez producenta. Po osiągnięciu tego progu zachęta znika. Stany Zjednoczone wycofały się również z porozumienia klimatycznego z Paryża, co pociągnęłoby za sobą trudne krajowe zobowiązania dotyczące redukcji emisji dwutlenku węgla.

Polityka USA wykonała zwrot o 180 stopni po styczniowym zaprzysiężeniu Joe Bidena na 46 prezydenta USA. Jedną z pierwszych decyzji nowego prezydenta był powrót do porozumienia klimatycznego z Paryża oraz informacja, że cała federalna flota pojazdów, w przeciągu 4 lat, zostanie wymieniona na w pełni elektryczną. Mowa tutaj o inwestycji w ponad 600 000 samochodów. Joe Biden zadeklarował, ze kontrakt ten otrzymają producenci samochodów, których zakłady produkcyjne i siła robocza w fabrykach znajdują się na terytorium USA.

Zmiana optyki realizowanej polityki administracji Joe Bidena jest znaczna i w dużej części „odkręca” decyzje podjęte przez jego poprzednika – Donalda Trumpa.
Zmiana optyki realizowanej polityki administracji Joe Bidena jest znaczna i w dużej części „odkręca” decyzje podjęte przez jego poprzednika – Donalda Trumpa.

Giganci motoryzacji na ścieżce do pełnej elektryfikacji.

Kierunek zmian dyktowany przez wielkich światowych producentów samochodów może sprawić, że wiodąca rola na rynku pojazdów elektrycznych będzie do zdobycia w ciągu najbliższych pięciu do dziesięciu lat. Dzięki zakazom wielu europejskich producentów samochodów wydaje się gotowych do zaangażowania się w przyszłość i realnie podchodzi do nieuniknionych przemian. Wielu producentów nadrabia wiele lat bierność i ospałości w zakresie technologii napędów elektrycznych. Prawdopodobnie w tym samym wyścigu wystartują również producenci z Japonii i Korei Południowej. Oczywiście, dzięki zakazom, mają przynajmniej dekadę, aby posuwać się naprzód na największych rynkach. Dywersyfikacja zakazów ze względu na kontynenty jest znacząca i w okresie 2030-2040 obserwować będziemy ciekawa rywalizacje największych gigantów motoryzacji na ścieżce do dominacji poszczególnych rynków w zakresie pojazdów BEV.

Już teraz wyprzedzają europejskich producentów chińskie koncerny samochodowe, które opracowały dosłownie dziesiątki niedrogich modeli pojazdów elektrycznych. Warto tutaj nadmienić, że najczęściej kupowanym autem elektrycznym w 2020 roku była Tesla Model3, jednak w liczbie ponad 115 000 egzemplarzy, na drugim miejscu zestawienia najchętniej kupowanego pojazdu elektrycznego, znalazł się produkt z Chin – Wuling HongGuang Mini EV!

Bogactwo wyboru samochodów elektrycznych w Chinach odzwierciedla sukces programu rządowego o nazwie Made in China 2025, który zapewnił krajowym producentom samochodów hojne dotacje i dostęp do taniego kapitału na budowę produkcji i niezbędne przejęcia, aby pomóc im stać się globalnymi graczami w sprzedaży EV. W tym ogromnym kraju kreuje się postęp motoryzacji w dużo większym tempie niż w Europie, Bliskim Wschodzie czy Ameryce.

Jako największy rynek samochodów na świecie – ponad 30 mln sprzedanych w 2019 r. w porównaniu z 19  mln sprzedanych w USA – nie jest zaskakujące, że Chiny są również największym rynkiem pojazdów elektrycznych na świecie, stanowiąc ponad połowę z 1,1 mln. sprzedano na całym świecie w 2017 roku tego typu pojazdów. 90 procent z nich zostało wyprodukowanych przez chińskie koncerny samochodowe.

Ale chińscy producenci samochodów nie są już zadowoleni z dominacji na własnym rynku. Ich celem jest sprzedaż na całym świecie, a do przyszłego roku kilka największych rozpocznie sprzedaż samochodów, w tym pojazdów elektrycznych, w USA i Europie. Wielka niepewność dotyczy tego, jak zareagują amerykańscy i amerykańscy producenci samochodów. General Motors i Tesla z pewnością konkurują ze sprzedawanymi modelami EV. Jednak bez jaśniejszego harmonogramu przechodzenia na pojazdy elektryczne Stany Zjednoczone mogą znaleźć się w sytuacji, w której inne kraje będą wyznaczać standardy dla pojazdów następnej generacji. To oni je produkują i konsumują – oraz zdobywają podstawowe doświadczenie, które posunie naprzód technologię.

Dynamika zmian jest olbrzymia. Motoryzacja wkracza w jeden z najciekawszych momentów przełomowych w swoich dziejach.
Dynamika zmian jest olbrzymia. Motoryzacja wkracza w jeden z najciekawszych momentów przełomowych w swoich dziejach.

Elektryfikacja rozpędza się również za sprawą światowej epidemii koronawirusa. Od pierwszych zdiagnozowanych przypadków w Europie minęło już ponad rok, a do wszczepienia całej populacji jest jeszcze niezwykle daleka i wyboista droga. COVID-19 zostanie z nami na wiele lat trwale przeformatowując wzorce życia społecznego, ekonomię, naukę i sport. Koronawirus wymusił finansowy interwencjonizm z poziomu centralnego i lokalnego. Środki na badania i rozwój płyną szerokim strumieniem, jednak są lokowane w konkretnych dziedzinach i gałęziach przemysłu. Beneficjentem sytuacji epidemicznej z pewnością jest przemysł motoryzacyjny w zakresie dotowania rozbudowy idei pojazdów elektrycznych (zarówno napędów, jak i produkcji). Ciekawe czasy przed nami – warto obserwować dynamikę i wektor zmian.

Author

PR and Lead Projects Manager w Cartrack Polska. W branży flotowej od ponad 8 lat, tworzy projekty edukacyjne, merytoryczne i wartościowe dla fleet managerów .