W ofertach polskich importerów i dealerów samochodowych można znaleźć coraz więcej w pełni elektrycznych modeli. W wyścig do zero emisyjności włączyły się również marki premium. Jednak dane PZWLP i ZPL pokazują, że w 2020 roku ponad 92% nowych aut elektrycznych kupiły firmy, a „szary Kowalski” wole używane elektryki. Oto samochody elektryczne do 200k.

Dlaczego nie kupujemy aut elektrycznych?

Zgodnie z informacjami IBRM SAMAR oraz portalu wysokienapiecie.pl w Polsce oferowanych jest obecnie już 100 różnych wariantów modelowych i wyposażeniowych aut typu BEV (elektrycznych) oraz PHEV (hybryd typu plug-in). To szeroka oferta patrząc na to w ten sposób. Jednak jeżeli przyjrzymy się bliżej, inwestycja w pojazd elektryczny nie jest już wspaniałą przygodą polegającą na przebieraniu w ofertach.

Nie każda obecna w Polsce marka ma w ogóle w swoim portfolio pojazd w 100% elektryczny. Idąc dalej – jeżeli już takowy model się pojawi, to w zestawieniu z pojazdem o zbliżonych gabarytach, tylko z silnikiem konwencjonalnym, jest nie jednokrotnie o ponad 100% droższy. Tak duża różnica cenowa zniechęca do zakupów i sprawia, że rejestracje aut elektrycznych w dużej części przypadają dla dealerów czy firm CFM, gdzie stanowią składową demonstracyjnych car parków.

Jeżeli firma inwestuje w pojazdy zero emisyjne to rzadko zdarza się, że jest to inwestycja o takiej skali, jaką znamy z informacji prasowych związanych z przekazaniami dziesiątek aut jednorazowo. Duże inwestycje w pojazdy elektryczne w ostatnim czasie poczynili operatorzy logistyczni „ostatniej mili” jak InPost czy DPD. InPost zakupił ponad 20 dostawczych Nissanów E-NV200, a DPD – kilkanaście MANów eTGE.

Powodem dla którego firmy nie kupują aut elektrycznych jest dużo. Pierwszą barierą wejścia w elektromobilność flotową jest cena zakupu, która nadal nie jest absolutnie konkurencyjna wobec samochodów zasilanych olejem napędowym lub benzyną. Niezależnie od benefitów drogowych (brak opłat w SPP, jazda buspasami, wjazd do stref czystego transportu) finalna kwota na fakturze do zapłaty jest przynajmniej o kilkadziesiąt procent wyższa. Niestety nie mamy centralnie uregulowanego systemu dopłat czy szerokiego planu zwolnień podatkowych dla firm, które zainwestują w auta elektryczne. Skutkuje to tym, że auta o napędzie wyłącznie bateryjnym są nadal rarytasem na naszych drogach.

Drugim powodem, dla jakich menadżerowie flot i właściciele firm nie ustawiają się w kolejkach po pojazdy typu BEV jest cały czas nie do końca oczywisty temat pełnych nakładów finansowych powiązanych z inwestycją w auto elektryczne. Mowa tutaj oczywiście o budowie infrastruktury do ładowania w siedzibie/oddziałach firmy, dofinansowanie takiego elementu w domu pracownika, którego narzędzie pracy stanowi auto elektryczne. Co więcej, pomimo ogłoszenia wartości rezydualnych, nadal nie ma zbyt dużej konkurencji na rynku usług finansowych pozwalających użytkować auto BEV na zasadach leasingu lub wynajmu długoterminowego.

Kolejnym hamulcem zakupowym jest też niezbyt obfita oferta usług posprzedażowych. Pamiętajmy, ze jazda autem elektrycznym i jego poprawna obsługa wymaga więcej czasu, niż szybkie 15 minutowe szkolenie w trakcie przekazania kolejnego pojazdu z silnikiem diesla. Nauka naszych pracowników jak korzystać z tego najnowszego źródła napędu musi być wpisana w plany polskich flot, aby sens miał zakup auta elektrycznego.

rynek aut elektrycznych w Polsce

Dlaczego firmy kupują samochody elektryczne?

Coraz częściej obserwujemy szumne doniesienia medialne i zakupach aut elektrycznych i ogłaszaniu strategii pro-ekologicznych ze strony różnych przedsiębiorstw. To właśnie jest jeden z głównych powodów zakupu aut elektrycznych w dzisiejszych czasach – kwestie PRowe i CSRowe. Przeważnie są to zakupy pojedynczych sztuk, które pięknie oklejone i sfotografowane nie wpływają na ograniczenie śladu węglowego firmowej floty, tak skutecznie jak obecnie można by było to osiągnąć za pomocą telemetrii.

Drugi powód to kwestia międzynarodowych wytycznych i ponadnarodowych standardów korporacyjnych. Firmy należące do grup kapitałowych, holdingów czy będące po prostu krajowym oddziałem międzynarodowego giganta, często stają przed faktem dokonanym, jakim jest implementacja przyjętej odgórnie strategii dotyczącej floty pojazdów firmowych.

Trzecim powodem jest chęć realnego przetestowania tego typu pojazdów w warunkach drogowych i biznesowych. Testy dealerskie, która trwają maksymalnie 2-3 dni, nie oddadzą pełnego charakteru auta elektrycznego i wykluczają realne zweryfikowanie różnych niuansów użytkowych wynikających z jazdy tym typem samochodu. Zakup 1-2 sztuk na okres 2-3 lat pozwala faktycznie zweryfikować TCO i ocenić czy tego typu działanie inwestycyjne jest z punktu widzenia strategii firmy pozytywne i uzasadnione.

Czwartym powodem jest konieczność wypełnienia ustawowych nakazów. To aspekt dotyczy wyłącznie państwowych jednostek, które zgodnie z prawem do 2022 muszą mieć przynajmniej 10% pojazdów elektrycznych w swojej flocie. Zgodnie z ostatnimi kontrolami NIK zdecydowana większość państwowych organów ma ten obowiązek przed sobą, a jedynymi dużymi miastami, które już teraz spełniają wymogi prawa jest Wrocław i Kraków.

Czy polskie firmy kalkulują już zakup aut wobec oszczędności na paliwie i benefitów finansowych? Na obecnym etapie szczerze w to wątpimy. Technologia nie jest nowa, jednak dopiero teraz bardzo mocno przebija się do mainstreamu w skutek decyzji Komisji Europejskiej związanej z ograniczeniem emisji substancji szkodliwych dla klimatu o 50% do 2030 i ograniczenie emisji do 0 do roku 2050 (odnosząc się do poziomu z 1990 roku).

W Polsce zarejestrowanych jest już ponad 20 000 pojazdów typu BEV i PHEV. Rośnie popularność napędów alternatywnych.
W Polsce zarejestrowanych jest już ponad 20 000 pojazdów typu BEV i PHEV. Rośnie popularność napędów alternatywnych.

Samochody elektryczne do 200 000 PLN sprzedawane w Polsce.

Dlaczego wybraliśmy ten próg wobec samochodów elektrycznych? Dlatego, że do poziomu 100 000 PLN takich modeli mamy dosłownie kilka, i policzymy je na palcach jednej dłoni. Abyśmy mieli pełniejszy obraz rynku aut „pure electric” musimy skierować naszą uwagę zwłaszcza w rejony cenowe od 100 do 150 tysięcy. W tym obszarze pojawiają się dodatkowe propozycje, które wcześniej podlegały pod programy dofinansowania NFOŚiGW oraz Ministerstwa Klimatu. Obecnie możemy spodziewać się, że w tym roku ruszy ponowny nabór wniosków pozwalającym chętnym osobom i podmiotom gospodarczym nabyć auto elektryczne na preferencyjnych warunkach.

Oto samochody elektryczne sprzedawane w Polsce do kwoty 200 000 PLN brutto:

Jakie jest realny zasięg aut elektrycznych? Kilkanaście modeli sprawdził edmunds – polecamy ich zestawienie i wnioski (testy wobec cyklu EPA, a nie WLTP).

Author

PR and Lead Projects Manager w Cartrack Polska. W branży flotowej od ponad 8 lat, tworzy projekty edukacyjne, merytoryczne i wartościowe dla fleet managerów .